Posty

10 Minut

Nikt nie wie, jak to si ę zaczęło. Nikt nie wie gdzie i przez kogo, ale to pewnie dlatego, że nikt nie chciał się dowiedzieć. Tak czy inaczej, teraz uciekam tunelami wypełnionymi smrodem stęchlizny przed tak zwanymi żywymi trupami, które kiedyś były członkami mojej enklawy. Najważniejsze to uciec, mimo bólu mięśni trzeba biec, bo inaczej skończę jak jedzenie dla tych potworów. Już prawie wiedzę cel mojej ucieczki. Drzwi za którymi jest właz z wyjściem na powierzchnię. Już do nich dobiegłam, ale zanim weszłam zostałam zadrapana przez te bestie.To koniec, ale teraz gdy zostało mi te 10 minut przed przemianą powinnam opowiedzieć Ci co się stało... Wszystko zaczęło się trzy miesiące temu. Epidemia jakiejś zmutowanej odmiany wścieklizny.To straszne gdy widzisz ludzi, którzy kiedyś byli twoją rodziną próbujących cię rozszarpać i pożreć, ale niestety teraz to nasza nowa rzeczywistość. Pewnie zastanawiasz się, dlaczego jeszcze żyję, prawda? Pewnie zwykłe szczęście. Zdołałam uciec do podz

Ludzie...

Idę między grobami. Śnieg opada mi na włosach, ale to mi nie przeszkadza. Wchodzę w alejkę i podchodzę do pomnika. Zapalam znicz. Modlę się. Płatki śniegu topią się. Odwracam się w kierunku wyjścia z alejki, ale...widzę grób dziecka. Mały Grześ, który żył tylko 3 miesiące. Obok jest pomnik Adasia, który zmarł tego samego dnia, kiedy się urodził. Stoję i wpatruję się w maleńkie nagrobki w kształcie serca. Łza zmieszała się ze śniegiem. Pomodliłam się i wróciłam do domu. W drodze powrotnej rozmyślałam nad tym, jak ci chłopcy mogliby wyglądać, żyć. To tak smutne, że ci najmłodsi odchodzą bez możliwości poznania świata... Włączam wiadomości. Kolejne awantury i dramaty. Kolejne polityczne gierki. I wtedy pojawiło się to...ponad setka pomników zniszczona na cmentarzu. W tym cmentarz dziecięcy. Podchodzę do telewizora i wpatruję się w zniszczenia. Zniszczone pomniki...potłuczone znicze...wyrwane krzyże. Te potwory zniszczyli pomniki dzieci. Wszędzie leżało szkło. I tam wśród wielu wyrwany

Dziewczyna-wilczyca

Wolno ść. Jedyna wartość, która miała znaczenie dla Luny. Nie da się ukryć, że kochała ścigać się z wiatrem na leśnych polanach.Dziewczyna jednak skrywała mroczny sekret. Nie była do końca człowiekiem. Jej wewnętrznym demonem był wilk. Zwierzę szlachetne, drapieżne i przede wszystkim wolne. Była dosłownie dziewczyną-wilczycą. Była wilkołakiem. Jej złote oczy, które z takim uwielbieniem podziwiały świat były jej zgubą... Wszyscy w wiosce znali czarnowłosą dziewczynę o złotych oczach. Znali też plotkę o wielkim wilku porywającym ludzi w każdą pełnię. Jednak żaden z nich nigdy nie pomyślałby że jest nim złotooka raptem szesnastoletnia córka pastora. Dziewczyna bała się kochać...miłość to także zaufanie którym nie mogła obdarzyć ukochanego. Dla niej był to wyrok śmierci...a jednak zrobiła to. Wyjawiła swój sekret dla młodzieńca o imieniu Silver. On zaakceptował to i każdej pełni pilnował swojej ukochanej. Wielki czarny wilk zniknął na dobre 5 lat...Jednak to nie koniec historii dziewc

Breathe

,Słyszę ten dźwięk" Padam na kolana pod wpływem wrzasku wydobywającego się z gardła smoka. Przyciskam ręce do uszu, daremnie próbując się przed nim uchronić. Nigdy dotąd nie słyszałam czegoś tak okropnego. Wyję z bólu, próbując przekrzyczeć gada. Nie udaje mi się. ,,Pogłosy pod miejscem, gdzie Anioły spotykają się z linią horyzontu" Przewracam się na bok i kulę się. Czuję jeszcze krew wypływającą z rany na brzuchu. Smok dalej wyje. Robi mi się słabo. Przed oczami widzę kolorowe plamy. Próbując wstać, orientuję się, że nie słyszę. Czyżby przestał? Nie wiem. Po chwili zdaję sobie sprawę, że jedyne co czuję to zimno. Jest mi tak bardzo zimno. Ostatnim co widzę, jest łeb smoka, który patrzy się na mnie z kpiną w złotych oczach. ,,Wysilam się, by dosięgnąć Światła po drugiej stronie" Budzę się w ciemnościach. Boję się. Nic nie widzę. Pierwszy raz od dawna mam ochotę się popłakać. Tak bardzo się boję... Nagle widzę światło. Mała iskierka, która dała mi nadziej

Tak wygląda...?

Głuchy dźwięk wystrzału. Złota kula wbijająca się w serce chłopaka. Krzyk dziewczyny. Przerażone spojrzenia. Czarny sztylet wbijający się w ciało mordercy. Płacz. Ciężki oddech. Angel nigdy nie myślała nad śmiercią ukochanej osoby. Dla niej było to zbyt nierealne. Niestety właśnie to się działo. Przecież…walczyli razem już tyle razy. Tyle razy spotykali się ze śmiercią. Jednak to przecież była złota kula. Wiedziała, że on umrze. Nie była zdolna do płaczu. Od dawna nie czuła takich silny emocji. Bieg. Padanie na kolana. Ręce we Krwi. Spojrzenie szarych oczu. Strużka krwi płynąca z ust. Plątanina emocji. Labirynt myśli. Bramy otwierające się w jej sercu. Łza płynąca z jej lewego oka. Tego zdrowego, ludzkiego. Krzyk bezsilności. Tak wygląda rozpacz? Jego krew jest taka piękna. Idealna. Jaskrawo czerwona, jak jej włosy. Teraz dopiero zrozumiała jak bardzo się różnili. On, srebrno-włosy chłopak o szarych oczach i trudnej przeszłości. Ona, czerwono-włosa dziewczyna cyborg o

To nie może być prawda...

-To nie może być prawda-Głos dziewczyny był dziwnie przyciszony. Nigdy nie myślała, że będzie musiała to oglądać. Niby wiedziała, że boty są ciągle zagrożone...ale śmierć jednego z nich była dla niej nierealna. Podeszła do ciała swojego strażnika. Czuła na sobie wzrok autobotów i ludzi zamieszkujących bazę. Jazz był dla niej przyjacielem i osobą, którą kochała. Wiedziała bliźniaków stojących obok swoich podopiecznych. W pewnym momencie wyszli z hangaru. Luna tymczasem zwyczajnie podeszła do niego i usiadła po turecku obok jego głowy. Minęła godzina. Potem następna i jeszcze jedna. Hangar był pusty a ona siedziała tam i patrzyła się w jego twarz pustym wzrokiem. W tej chwili nie czuła nic. -Wiesz Jazz...ja w sumie nie wiem czym jest miłość. To ty uczyłeś mnie uczuć. To ty mnie naprawiłeś. Jako jedyny nie uznałeś mnie za potwora. Jako pierwszy mnie doceniłeś. Wiesz, że dotąd nie znałam znaczenia słów ,,przyjaciel", ,,uczucia" i zaufanie? Śmieszne jest to, że zniszczyli

Snow

-LUNA CO TY WYPRAWIASZ?- Niebieskowłosy chłopak był autentycznie przerażony poczynaniami swojej przyjaciółki. W końcu Luna jest...bardzo pechową osobą. -To, co widzisz -Problem w tym, że widzę dziewczynę z niebieskimi włosami, która zabrała dzieciom sanki -Przymnij się w końcu- Odpowiedziała przyjacielowi, po czym zjechała z dość stromej górki na sankach należących do grupki dzieci. To nie tak, że im je zabrała...pożyczyła. A przynajmniej taka wersja była lepsza. Niestety Luna wjechała w zaspę i ogólnie rzecz biorąc mówiąc...wyglądała jak Yeti. Nie dość, że dziewczyna praktycznie nie czuje zimna to teraz wyglądała jak bałwan (Którym on sam był w jej opinii). W głowie Snow'a już powstawała wizja opiekowania się tą wariatką. Spoczęło na tym, że siłą musiał zabrać ją do domu i się nią opiekować. Wieczorem dostała gorączki i musiał znosić jej gadanie trzy po trzy o wszystkim. Od śmierci L w jej nowym ulubionym anime do mitologii greckiej i teorii na temat: A co jeżeli jesteśmy r